Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/168

Ta strona została przepisana.

rych świat ma pobłażliwość. Ty surowszym jesteś dla siebie, niż świat, i masz słuszność, ale Bóg przebacza żałującym, a ty żałujesz! Teraz powiedz mi, jak mogę ulżyć twemu cierpieniu, w czem mogę ci dopomódz dla uspokojenia twego cierpienia, dla spróbowania naprawy złego, któreś popełnił.
— Zaraz ci powiem... Zaledwie przyjechałem, muszę odjechać.
Ryszard okazał zdziwienie.
Gabryel ciągnął dalej:
— Muszę powrócić do eskadry na oceanie Indyjskim.
— Ale dlaczego?
— Ja nie wiem — przerwał oficer marynarki. — Ja nie mogę badać, tylko być posłusznym. Dnia 2 stycznia muszę być w Tulonie. Będzie to dla mnie ostatnia podróż. Mam przeczucie, że tam znajdę śmierć, tak często szukaną i wzywaną nadaremnie.
— Przeczucia nic nie znaczą! — zawołał Ryszard.
— A ja w nie wierzę.. Zresztą mniejsza... Co przeznaczone, to się stanie, jak powiadają na Wschodzie... Opuszczę Paryż i Francyę, ażeby iść tam, dokąd mnie obowiązek wzywa, i nie zobaczymy się już wcale. Zanim ednak się oddalę, chcę zabezpieczyć przyszłość mej ofierze i jej córce.
— Więc masz nadzieję, że je odnajdziesz?
— Powierzyłem moją tajemnicę dyrektorowi jednej z agencyj wywiadowczych.. — Obiecałem dziesięć tysięcy franków i dałem już pięć tysięcy... sądzę, że poszukiwania