Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/199

Ta strona została skorygowana.
XXVIII.

Po powrocie do swego mieszkanka, Weronika zastała Martę, czytającą w oczekiwaniu na babkę.
Wzięła dziecko w swe objęcia, przycisnęła do serca i rzekła do niej z głębokiem wzruszeniem.
— Przyszłość twoja jest zabezpieczona, moja droga. Nie zaznasz ani upokorzeń, ani nędzy.. Będziesz kiedyś bogatą... bogatą i wykształconą.
— Powiadasz, babciu, że będę bogatą? — podchwyciło dziecko, którego słowa te zbudziły naiwną ciekawość.
— Tak, moja pieszczoszko... Pójdziesz na pensyę i będziesz się uczyła...
— Ale ja ciebie nie opuszczę, babciu?
— Nigdy! Nigdy! moja droga.
— A jakim sposobem ja będą bogatą?
— Ojciec twój dał ci majątek.
— A! Weronika pokazała Marcie kwit, który jej oddał pan Verniere, i dodała:
— Oto widzisz twój majątek...
— Ten kawałek papieru, babciu? — rzekła dziewczynka zdziwiona.
— Tak, moja droga...
— To tyle wart ten papierek?
— Tak, wiele, wiele pieniędzy i musimy go umieścić w miejscu pewnem...
— W twoje szafie, babciu...
Pani Sollier namyślała się.