cmentarnej na zawsze i wybudowanie grobu murowanego z mauzoleum.
Po dokonaniu rachunku, zapłacił kamieniarzowi i odprowadził Martę i Weronikę na ulicę Hordoin.
Trzeba się było pożegnać.
Marta rozpłakała się.
Gabryel przycisnął córkę do piersi, ucałował gorączkowo i, wyrwawszy się temu uczuciu ojcowskiemu, łamiącemu jego serce, powrócił do Paryża, myśląc:
— Czy ja ją jeszcze kiedy zobaczę?
I zdawało mu się, że jakiś głos wewnętrzny odpowiada mu przecząco.
Powóz zawiózł go najprzód do hotelu, gdzie zaspokoił rachunek i zabrał walizę.
Jak wiemy, chodziło mu przedewszystkiem o to, ażeby zachować pozory tylko co nastąpionego przybycia.
Dziesiąta zrana biła, kiedy kazał się oznajmić u sędziego śledczego, który bez przerwy zajęty rozczytywał się nawet u siebie w gabinecie, w aktach sprawy jakiejś ciemnej i zawiłej.
Daniel nie mógł wierzyć własnym uszom.
Brat w Paryżu!.. tu!.. u niego?..
Z uniesieniem radości zerwał się z miejsca, ażeby pobiedz ku niemu.
Spotkali się u progu.
Wtedy nastąpiła wzruszająca scena.
Obaj mężczyźni w objęciach swych łączyli okrzyki urywane i pocałunki w uścisku braterskim.
Wreszcie gdy ustał ten wybuch czułości, Daniel mógł wypytać brata, posławszy lokaja po Henryka Savanne,
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/203
Ta strona została skorygowana.