Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/208

Ta strona została przepisana.

Ryszard pożegnał swych gości i dzwonkiem przywołał Magdalenę.
— Moja dobra — rzekł, kładąc jej do ręki papierek stufrankowy — oto twoja kolenda, a zarazem dziękuję ci za twą pracowitość i doskonałe gotowanie. Kiedy skończysz robotę, daję ci zupełną swobodę. Możesz przepędzić dzisiejszy wieczór i cały dzień jutrzejszy u swego syna, w Vincennes, i ucałować wnuczęta.
Ja jem obiad dziś wieczorem w Paryżu, u pana Daniela Savanne. Tam również pozostanę jutro na śniadaniu, i na obiedzie. Podczas twej nieobecności, Weronika jak zwykle zrobi porządek w mieszkaniu. Ciebie proszę tylko, ażebyś wróciła we wtorek do fabryki od samego rana.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Było już trochę po czwartej, gdy Ryszard Verniere zadzwonił na bulwarze Malesherbes do mieszkania swego przyjaciela, Daniela Savanne.
Wiemy, że przyrzekł Gabryelowi, nawet sam kłamać, ażeby nie zdradzić i jego kłamstwa. To też jak najlepiej odegrał zdziwienie i radość, zastając oficera marynarki u jego brata.
Nikt nie mógł ani pomyśleć, że ci dwaj ludzie rozstali się zaledwie przed kilku godzinami i że między nimi istnieje tajemnica.
Znajdowali się w salonie.
Po rozmowie, która dotyczyła tak długiej nieobecności kapitana i licznych wydarzeń, jakich był ofiarą podczas swej podróży, czemu Matylda i Alina przysłuchiwały się bardzo ciekawie, doznając różnych wrażeń, przestra-