Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/211

Ta strona została przepisana.

tem bardziej należy im przynosić ulgę, im niesłuszniej jest kto opuszczony, tem bardziej należy mu dopomódz. Pośród tych dzieci, które — z punktu prawnego — nie powinny były się urodzić, znajdują się niezawodnie dzieci zdrowe, serca złote, natury wyborne. Dlaczego ciążyć ma nad niemi niezasłużony ostracyzm, niczem nieusprawiedliwiony?
Henryk mówił tak długo, z werwą pociągającą.
Jakkolwiek nie podzielał w zupełności jego teoryi, Daniel rad był z zapału synowca.
Ryszard Verniere słuchał go z wielkiem skupieniem.
Młodzieniec mówił, co on myślał również.
Gabryel podziwiał syna.
— Gdyby wiedział o mym błędzie — pomyślał — przebaczyłby mi go... i kochałby swą siostrę.
Matylda i Alina — a zwłaszcza Alina — doświadczały szczerego zachwytu.
Lokaj oznajmił, że obiad jest gotów.
Zasiedli przy stole, przybranym bukietami, dla uczczenia powrotu marynarza, tak długo oczekiwanego.
Wprawdzie miał on znowu odjechać, ale przynajmniej już go widziano, już go ucałowano i wyrażano głośno nadzieję, że ostateczny jego powrót nieomieszka wreszcie nastąpić.
Kapitan odjeżdżał nazajutrz koleją o siódmej wieczorem, umówiono się więc, że śniadanie odbędzie się o dziesiątej zrana, obiad zaś o czwartej. Potem zaś odprowadzą wszyscy Gabryela na pociąg.