Tu jednak zobaczywszy babkę skrwawioną i bez przytomności, wydała rozdzierający okrzyk i na chwilę bliską była omdlenia, Magloire, przyciągnąwszy ją do siebie, przytulił do piersi.
— Nie bój się, mała — rzekł do niej — ja tu jestem, ażeby cię bronić i ratować.
Sikawki nadjechały.
Ale zkąd wziąć wody?
Najbliższe były doki, ale w nich woda zamarzła.
Wtem rozległ się straszny huk.
To eksplodowały butle z esencyą, znajdujące się w warsztatach fabryki farb i lakierów.
Kawały murów wyleciały w powietrze, jednocześnie z trzaskiem przerażającym zawaliło się mieszkanie Ryszarda Verniere.
W stajni fabrycznej konie miotały się ze strasznem żałosnem rżeniem. Dym je dusił, ogień palił, a parobek, upiwszy się z okazyi nowego roku, nieprzytomny, nie był w stanie wyprowadzić ich na wolność i sam stawał się ofiarą pożaru.
Pożar przybrał olbrzymie rozmiary.
Płonęły wszystkie warsztaty.
Tylko pawilonik odźwiernej pozostał cały, nietknięty.