Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/24

Ta strona została skorygowana.

który mnie niegdyś dał wsparcie, potem do przełożonej zakładu, gdzie otrzymałam przytułek, i zwierzyłam się im z moich zmartwień, z pragnienia odszukania matki...
Przyznali mi słuszność i szlachetnie obdarzyli mnie pieniędzmi na podróż do Paryża. Pojechałam ze ściśniętem sercem, ale szczęśliwa na myśl, że zobaczę drogą matkę, której wyświadczyłam tyle złego, i że pozyskam jej przebaczenie. Zaledwie wysiadłam z wagonu, pobiegłam na ulicę Miromesnil...
— I cóż?
— Niestety! czekał mnie tu bolesny zawód. Matka zachorowała ciężko, skutkiem mej ucieczki, przeniesiono ją do szpitala, gdzie cztery miesiące pasowała się między życiem i śmiercią. Podczas jej nieobecności dano miejsce odźwiernej komu innemu, i znalazła się bez dachu i środków do życia.
— I dowiedziałaś się, co się z nią stało?
— Powiedziano mi tylko, że zrozpaczona opuściła Paryż.
— Schroniła się zapewne u krewnych, na prowincyi?..
— Biedna moja matka nie miała już krewnych i nie mogłam odnaleźć jej śladów...
— Ale ojciec twego dziecka... ten oficer marynarki.. Czy wiesz, jaką miał rangę?
— Był porucznikiem okrętu... Na jakim okręcie służył nie wiem... Dowiedzieć się w ministeryum nie mogłam... Widzisz więc, panie doktorze, że zadanie to, jakiego się podejmujesz z litości dla mej biednej córki, jest