Ale to krwawo widzenie zniknęło prędko, i widział on już tylko skutek swoich niebezpiecznych czynów, to jest posiadanie majątku, dosięgającego cyfry pięćset pięćdziesięciu tysięcy franków.
Nie wiedział jeszcze, że ta pokaźna suma powiększona była trzystu tysiącami franków, złożonemi na ręce Ryszarda przez oficera marynarki.
Wprawdzie nastąpić miał podział między nim a Klaudyuszem Grivot, lecz o tym podziale już nie myślał.
Łotr nie doznawał ani żalów, ani wyrzutów sumienia, tylko uczucia radości wielkiej i głębokiej.
Sądził, że jest zupełnie bezpieczny, przeświadczony był, że go nie dosięgnie żadne podejrzenie.
Widział się bogatym i pomszczonym za ostre słowa, jakie mu oburzony Ryszard rzucił w twarz.
Głuchy turkot dał się słyszeć.
Odezwało się ostre gwizdanie.
Pociąg zatrzymał się na stacyi.
Robert wsiadł do przedziału klasy pierwszej, gdzie się znalazł sam.
Wtedy przyszła mu myśl skorzystania z tej samotności, ażeby policzyć pieniądze skradzione i ażeby się upewnić, że Klaudyusz Grivot nie wprowadził go w błąd, podając ogólną cyfrę sum, które miały się znajdować w kasie Ryszarda Verniere.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/250
Ta strona została przepisana.