Pobłażliwość dla winnej! i niech się nie zapomina, o wzniosłych słowach Chrystusa, broniącego jawnogrzesznicy:
„Kto jest, bez winy, niech na nią rzuci kamieniem.
Zlekka zapukano do drzwi.
Doktór otworzył.
Biedna, Marta wróciła, przynosząc z apteki lekarstwo.
Germana spojrzała na dziecko, wzrokiem pełnym czułości.
Marta podała doktorowi flaszkę z lekarstwem.
— Moja droga — rzekł do niej — będziesz dawała mamusi to lekarstwo po łyżeczce... Nie zapomnisz?..
— O! nie, nie zapomnę! — zawołało dziecko — ja chcę, żeby mamusia była zdrową.
Stary praktyk ucałował dziecko w uniesieniu, potem uścisnął dłoń chorej i, nachyliwszy się ku niej, szepnął:
— Bądź spokojna i miej nadzieję w Bogu.
— W Bogu! — powtórzyła Germana — o! tak, pokładam w nim nadzieję, bo jestem chrześcianką, a jeżeli Go obraziłam, widzi dobrze, jak żałuję szczerze.
Głosem zaledwie dosłyszalnym dodała:
— Chciałabym bardzo księdza...
— Przyślę ci wikarego ż Saint-Ouen.
I z sercem wzruszonem doktór opuścił pokój Germany.
O tej porze właśnie, kiedy oddalał się z zajazdu matki Aubin, pozostawiając chorą mniej smutną, lecz wyczerpaną długiem i bolesnem wyznaniem, z Marsylii na stację paryską wjechał pociąg pośpieszny.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/26
Ta strona została skorygowana.