— Mówiono o kradzieży... Czy kradzież jest rzeczywiście prawdziwą i jedyną pobudką, pod której wpływem działali zbrodniarze?
— A jakiż inny powód możnaby znaleźć dla podwójnego morderstwa i pożaru? — zapytał prokurator.
— Ja nie wiem... Szukam... — Jesteśmy wśród ciemności.
Poczem dodał:
— Chodźmy. W pokoju na dole będę odbierał zeznania.
Daniel Savanne rzucił ostatnie spojrzenie na trupa swego przyjaciela i opuścił pokój pani Sollier.
W pokoju, służącym za posterunek dla odźwiernej, agenci ustawili stół i trzy krzesła, przeznaczone dla urzędników.
Pierwsze pytanie zadał pan Savanne komisarzowi policyi.
— O której godzinie pożar zwrócił uwagę?
Komisarz odpowiedział:
— Około wpół do dwunastej pan mer i ja, powracając z Paryża, dowiedzieliśmy się o katastrofie... Kiedyśmy przybyli, ogień już dokonał — zniszczenia w większej części...
— Z tego nie wiem jeszcze, kiedy się zaczął... Czy nikt nie może mi oznaczyć godziny?.. W pobliżu przecie musiaiło widzieć tryskające płomienie i łunę na niebie... Czy wśród Judzi dobrej woli, którzy nadbiegli na wiadomość o pożarze, nie możnaby znaleźć kogo, coby nas objaśnił?
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/261
Ta strona została przepisana.