Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/268

Ta strona została przepisana.

Jak, panie sędzio... Jestem Szymon, kowal.
— Chciałeś się pan ze mną widzieć... Więc mów.
— W takich okolicznościach wszystko może mieć swoje znaczenie... Otóż podobno mówią, że brama od ulicy Hordoin była zamknięta, kiedy majster wraz z Magloirem i kilku robotnikami nadbiegli na ratunek...
— Więc?
— Ale w fabryce nie tylko jest jedna brama — podchwycił Szymon — ale są dwie, a nawet trzy.
— Trzy bramy — powtórzył sędzia śledczy, słuchając z wielką uwagą.
— Tak, panie. Jedna z nich wychodzi naprzeciw pawilonu odźwiernej, druga na wybrzeże, a wreszcie trzecia, która jest w końcu fabryki i doków, prowadzi na ulicę Hordoin. Pierwsza brama była zamknięta, ale dwie drugie były otwarte...
— Czyś pan tego pewny? — Tak, panie sędzio...
— A zkąd pan wiesz o tem?
— Około godziny dziesiątej wieczorem wracałem od córki z Batignolles, gdym ujrzał łunę na niebie. Z początku myślałem, że to się palą doki... ale wkrótce wśród dymu i płomieni rozróżniłem wielki komin naszej fabryki. Wtedy co tchu pobiegłem przez pola, ażeby czemprędzej dostać się na ulicę Hordoin.
Biegłem wzdłuż parkanu, gdy wtem spostrzegłem bramę, otwartą na rozcież, bez kłódek, i łańcuchy u niej wiszące... To mi się wydało szczególnem, ale biegłem dalej... Drugą bramę zastałem również otwartą, z czego