W izbie odźwiernej pozostał prokurator, naczelnik policyi i doktór Bordet, który wyszedł przed chwilą z pokoju, gdzie leżały zwłoki Ryszarda Verniere.
Przyniósł sędziemu śledczemu protokół, który napisał, poczem pożegnał obecnych, śpiesząc do chorych.
— Dotąd — odezwał się Daniel do pozostałych przy nim dwóch urzędników — nic pewnego nie wykazało śledztwo.. Nawet na ślad nie natrafiliśmy... Jedyna tylko Weronika Sollier, gdyby odzyskała przytomność, mogłaby dostarczyć nam wskazówek rzeczywistych...
To fakt, że mamy do czynienia z ludźmi, doskonale obeznanymi z urządzeniem wewnętrznem i zwyczajami w fabryce. Ale co to są za ludzie? Gdzie ich odnaleźć? Że pani Sollier ich widziała, to nie ulega wątpliwości. Powodzenie więc naszych poszukiwań zależy w zupełności od jej wyzdrowienia.
— Wszak Ryszard Verniere był bogaty? — zapytał prokurator.
— Więcej był niż zamożny — odpowiedział Daniel Savanne. — Sądzę jednak, że trudno byłoby oznaczyć cyfrę jego majątku... Majątek cały jest pomieszczony w fabryce.
— Czy miał bankiera?
— Nie, Ryszard Verniere lokował swe fundusze bieżące w banku Lyońskim, ażeby je mieć zawsze gotowe.
— Więc w kasie miewał mało pieniędzy?
— Na to pytanie niepodobna mi odpowiedzieć... Tylko kasyer może nas objaśnić i dlatego oczekuję go z niecierpliwością.
— Fabryka należała do pana Verniere.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/275
Ta strona została przepisana.