W tejże chwili drzwi od izdebki odźwiernej otworzyły się i wszedł jakiś człowiek blady, o rysach zmienionych i oczach błędnych.
Był to Prieur, kasyer Ryszarda Verniere.
Daniel poznał go odrazu.
— Pryncypał zamordowany!.. fabryka spalona!.. Weronika ranna!.. — wyjąkał Prieur głosem, zdławionym od wzruszenia — tylko co dowiedziałem się o tych strasznych nowinach!.. Mój Boże! mój Boże!!. to straszne!.. to potworne!..
— Uspokój się pan — rzekł Daniel — ja oczekiwałem pana z niecierpliwością, ażeby otrzymać od pana różne wiadomości, mogące się przyczynić do wyświetlenia tych wszystkich zbrodni, siadaj pan, proszę.
Kasyer padł na krzesło z płaczem.
— Przedewszystkiem — zapytał sędzia — w jakiem towarzystwie ubezpieczony był pan Verniere? Musimy je zawiadomić o katastrofie...
Prieur wzniósł ręce do sufitu i rzekł jęcząco:
— Niestety!.. nie był już ubezpieczony...
Daniel skoczył z miejsca.
— To niepodobna! — zawołał.
— Niestety! niestety! — powtórzył kasyer.
— Jakto, nieruchomości, warsztaty i machiny nie były ubezpieczone?..
— To fatalność, panie sędzio! Fatalność tak dziwna, tak nieprawdopodobna, że trudno w to uwierzyć... Zupełna ruina dla panny Alicyi, córki mego drogiego pryncypała.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/279
Ta strona została skorygowana.