— A dokąd? Czy pan wiedział?
— Gdybym nie wiedział, to Schultz, który go nie tracił z oczu, zasługiwałby na wydalenie ze służby za nieudolność... Ale nasz człowiek doprowadził go do kasy i usłyszał, jak Verniere zażądał biletu pierwszej klasy do Berlina...
— Do Berlina! — powtórzył dostojnik — Robert Verniere wczoraj wieczorem wziął bilet do Berlina?..
— Jak miałem zaszczyt to powiedzieć panu.
— Czy agent Schultz nie oszukał pana?
— W jakim celu?
— I pewien jest Schultz, że Robert Verniere, wziąwszy bilet, wsiadł do pociągu, odchodzącego do Niemiec?
— Tak, Robert, zaopatrzony w bilet, udał się do ekspedycyi bagaży, gdzie oddał za biletem walizkę, poczem poszedł do poczekalni, zkąd drzwi wychodzą na odjazd.
— A potem?
— Potem agent Schultz, jak to było jego obowiązkiem, przyszedł do mnie dla zdania raportu z tego, co się stało?
Dostojnik ambasady niemieckiej wziął ze stołu numer Petit Journal i, wskazując 0’Brienowi wiadomość o katastrofie, rzekł:
— Przeczytaj to pan.
Doktor wziął gazetę.
— Co za katastrofa! — wykrzyknął.
— To pana uderza, nieprawdaż?
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/287
Ta strona została przepisana.