— Bardzo, ale nie wiem, jaki może istnieć związek między tą wiadomością i odjazdem Roberta Verniere?
Dostojnik rozśmiał się złowrogo.
— A! pan tego nie widzisz, ty, panie doktorze, który uchodzisz za pierwszorzędnego lisa...
— Panie baronie! — zawołał O’Brien urażony — tego trochę za wiele!
— Nie! agent Schultz jest poprostu idyota! Gdyby miał choć trochę sprytu, byłby wszedł do poczekalni wraz z Robertem Verniere i, zamiast przyjść do pana z raportem, byłby go śledził dalej i nie opuściłby go aż do czasu odejścia pociągu.
O’Brien nie pojmował jeszcze myśli swego zwierzchnika.
Ten znowu wskazał na artykuł:
— Wszak czytałeś pan?
— Tak.
— Wielki przemysłowiec, Ryszard Verniere, został zamordowany, a jego fabryka podpalona. Pobudką zbrodni podwójnej ma być kradzież.
— A zatem?
— Przeczytałeś pan i jeszcze nie rozumiesz?
— A dla mnie to jasne, jak dzień! Robert Venuere udał wyjazd i wcale nie odjechał... On jest sprawca główny, kradzieży i morderstwa w Saint-Ouen.
— To tylko domysły, na niczem nie oparte...
— Dowodów!.. Jest ich wiele!.. A najpierw podróż jego do Paryża, pod fałszywem nazwiskiem. Po co przyjechał?.. on, zupełnie zrujnowany, nie pobierający od nas nic i nie mogący nic otrzymać od swej żony?.. Przyje-
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/288
Ta strona została przepisana.