chał, aby prosić brata o pieniądze, których mu brakowało w Berlinie... Sprzedać mu sekrety naszej artyleryi, jakie poznał... Ryszard Verniere, człowiek honoru i niezłomnego sumienia, odmówił traktowania z nim i potraktował go, jak na to zasługiwał. Zawód, gniew, chciwość, popchnęły Roberta do bratobójstwa. Zabił, ażeby ukraść, podpalił, ażeby zniszczyć ślady swej bytności, i trzy te zbrodnie zespalają się z sobą logicznie. Znamy tego człowieka. on jest do wszystkiego zdolny.
— Ja tak samo myślę, jak i pan. A jednak waham się z przyjęciem pańskich warunków aż do końca... Robert, jakkolwiek łotrem jest, niema potrzebnego temperamentu, nie dość ma w sobie stanowczości, ażeby popełnić takie zbrodnie.
— U niego gorączka złota zastąpiła temperament!
— W przystępie nerwowego rozdrażnienia, sprawionego wściekłością, znalazł siłę do działania. Dałby Bóg, ażeby moje przypuszczenia były trafne.
— Jakąż korzyść chcesz pan z tego wyciągnąć — zapytał magnetyzer.
Baron Schultz rzucił nań lodowate spojrzenie i odpowiedział:
— Nie lubię, ażeby mnie wypytywano.
O’Brien zwiesił głowę.
Dostojnik podchwycił:
— Trzeba nam wiedzieć z najmniejszemi szczegółami, co się stało w Saint-Ouen, w jaki sposób popełnione zostało morderstwo... Od dziś wyślij pan swych agentów najczynniejszych i najsprytniejszych i pamiętaj o tem, mój
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/289
Ta strona została przepisana.