Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/291

Ta strona została przepisana.

Klaudyusz zrozumiał, że podejrzenie zaciężyłoby nad nim, gdy nie odpowiedział dość zręcznie, przeszkadzając wszelkiemu podejrzeniu.
— Tak, panie — odparł — ale się pan myli pod pewnym względem.
— Pod jakim?
— To ja, a nie pan Verniere dałem wskazówki, dla wykonania tej kasy ogniotrwałej.
— Pan?
— Tak, ja, panie. Mówiłem z panem Ryszardem Verniere pewnego dnia o mechanice, powiedziałem mu, że mógłby dodać jeszcze gałąź do swego przemysłu i współzawodniczyć z wielkimi domami, które pod pewnym względem mają monopol, fabrykują kasy ogniotrwałe z sekretami; ja sam byłem w jednej z takich fabryk w Ameryce przez dwa miesiące i wynalazłem też ulepszenia dla tamecznych pomysłów.
— Więc to pan podałeś projekt pryncypałowi?
— Tak, panie, i pochwalił. Wykonaj pan kasę, podług tych danych — rzekł do mnie — a zobaczymy, czy będzie praktycznie eksploatować pański wynalazek... Zabrałem się do pracy, a gdym skończył kasę, pan Verniere był bardzo zadowolony, ponieważ jednak mieliśmy znaczne innego rodzaju obstalunki, uznał chwilę za nieodpowiednią do rzucenia się w nowe przedsiębiorstwo... Odłożył projekt na później i zastąpił moją kasą ogniotrwałą kasę, której używał dotychczas.
— Pańska kasa niezawodnie miała sekret. Czy sekret ten polegał na kombinacyi liter czy cyfr?
— Nie, panie.