— Czy łatwo było odkryć ten sekret?
Pytanie było znów niebezpieczne.
Niewinny mógłby się był złapać.
Klaudyusz odpowiedział bez wahania:
— Nie, panie... Najsprytniejszy nie umiałby sobie poradzić. Ażeby otworzyć kasę, trzeba ją było zupełnie dobrze znać
— Któż znał ten sekret?
— Pan Verniere i ja tylko.
— Ale czy nie mogli poznać tego sekretu ci robotnicy, którzy pod pańskiemi rozkazy pracowali nad budową tej kasy?
— Nie, panie. Nikogo nie chciałem wtajemniczyć w mój pomysł i sam pracowałem nad systemem zamknięcia, który zabezpieczał kasę w zupełności.
— Sam? — Tak, panie.
Tu na zapytanie sędziego, Klaudyusz szczegółowo opisał ten system.
— Ile pan wykonałeś kluczy dla tej kasy?
— Jeden.
— Zatem twierdzisz pan, że w razie nieposiadania tego klucza i nieznajomości sekretu, daremnie usiłowanoby otworzyć kasę?
— Twierdzę to stanowczo.
— Więc nikt nie mógł okraść pana Verniere.
— Można było, gdyby kto użył sposobu, jaki bardzo zręczni złodzieje amerykańscy praktykowali z powodzeniem w New-Yorku w owym czasie, kiedy tam przebywałem.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/292
Ta strona została przepisana.