Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/308

Ta strona została przepisana.

Henryk go uspokoił.
— Ta senność jest następstwem mikstury opium, przepisanej przez doktora Arnauld. To uspokoi jej nerwy.
Pan Savanne zapytał go.
— Czy idziesz dziś do zajęć?
— Nie, mój stryju, napisałem do ordynatora kliniki. Chcę być przy wizycie doktora Arnaulda.
— Nie czekajcie na mnie ze śniadaniem — podchwycił sędzia śledczy.
— Stryj już odjeżdża?
— Tak. Muszę być najpierw w szpitalu św. Ludwika ażeby się dowiedzieć, w jakim stanie się znajduje Weronika Sollier. Potem zajdę do sądu, a w południe będę w Saint-Ouen.
W szpitalu zobaczył się z naczelnym ordynatorem, doktorem Sormet i zapytał go o zdrowie rannej.
— Mam nadzieję — rzekł doktór — że będzie żyła jeszcze długo.
— Więc rana nie jest tak ciężka?
— I owszem... i wymagać będzie operacji, zawsze niebezpiecznej.
— Jakiej?
— Zdjęcia części czaszki... chcę to uczynić jutro...
— Czy zezwala pan, abym pomówił teraz z chorą?
— O! to niemożebne...
— Chciałbym jej zadać tylko jedno lub dwa pytania.
— Ona pana nie usłyszy, a gdyby nawet usłyszała, nie potrafi odpowiedzieć... W każdym razie jednak doprowadzę pana do chorej.