Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/314

Ta strona została przepisana.

Henryk ją pochwycił, lecz w okolicznościach bolesnych, w jakich się znajdowano, nie śmiał jej ponieść do ust.
Zapanowała chwila milczenia, poczem Alina podchwyciła głosem powolnym i łagodnym:
— Tak, znam uczucia życzliwe, jakie mnie otaczają, to przywiązanie, które czuwa nademną, i to inne uczucie, odmienne i jeszcze życzliwsze... Bo i to również słyszałam... Jeżeli jednak w przyszłości znajdzie się miejsce dla promyku słońca, teraz przenika mnie tylko ta straszna, dręcząca myśl: Ojciec mój umarł!..
— Alino! droga Alino! — zawołał syn Gabryela Savanne — moja dusza, moje serce, myśl, istnienie całe należy do ciebie i miłość moja będzie słońcem dla twej przyszłości, ale masz słuszność, dziś myślmy tylko o opłakiwaniu naszego przyjaciela, najlepszego z ludzi i najlepszego z ojców, jednocześnie jednak zbierzmy całą odwagę i powiedzmy sobie, że będzie pomszczony...
— Będzie, nieprawdaż?
— O! przysięgam ci... Nabierz więc siłę i spokój... Nie żyje się z umarłym!.. Zachowuj siebie dla tych, którzy cię otaczają i kochają...
— Tak — odpowiedziało dziewczę — żyć będę dla was... żyć będę dla ciebie... Odtąd życie moje do ciebie należy... Powiedziałeś, że jeśli umrę i ty umrzesz. Pojmuję to, bo gdybyś ty umarł, jabym cię nie przeżyła... Pojmuję teraz, dlaczego śmierć mnie nie ugodziła, gdyś oznajmił Matyldzie, że jestem sierotą... Bo obok boleści, która mogła, która powinna była mnie zabić, osłabiłeś gwałtowność ciosu tem niespodziewanem odkryciem, że