Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/322

Ta strona została skorygowana.

Po powrocie do domu, ucieszył się wiadomością, że Alina miewa się lepiej i że jej życie nie znajduje się już w niebezpieczeństwie.
Już w ciągu dnia przyszła do przytomności i przywołała do siebie Matyldę i Henryka.
Chciała się podnieść, jakkolwiek jeszcze złamana następstwami strasznego wzruszenia raptownego i zapragnęła poznać szczegóły dramatu, jakiego ofiarą stał się jej ojciec.
Henryk musiał ustąpić temu życzeniu.
Zniosła mężnie zgrozę tego opowiadania, i Daniel zastał ją spokojną i zrezygnowaną.
— Dowiedziałam się o wszystkiem — rzekła doń, nie mogąc się jednakże powstrzymać od łez. — Ale nie odmówi mi pan jednej łaski?...
— Jakiej, drogie dziecię?
— Ze raz jeszcze ucałuję tego, którego już nie zobaczę żywego. Dlaczego pan jakby się waha?..
— Rzeczywiście waham się — odpowiedział Daniel głosem jaknajłagodniejszym. — Uważam cię za silną, ale są obrazy tak bolesne, iż wobec nich wola staje się bezsilną.
— Moja wola nie osłabnie... W imię więc życzliwości, jaką pan ma dla mnie, w imię przyjaźni, jaką pan miałeś dla mego biednego ojca, pozwól mi go zobaczyć po raz ostatni...
Matylda wtrąciła się do rozmowy.
— Ojcze — rzekła z głębokiem wzruszeniem — i ja chciałabym zobaczyć po raz ostatni twarz naszego tak dro-