cyframi... Taką rzecz nosić może nie złodziej z profesyi. W zbrodni w Saint Ouen musi się kryć straszna tajemnica...
Niejeden może utrzymywałby, że powinienem był to cacko doręczyć sędziemu śledczemu... ale czyniąc to, może popełniłbym wielką niezręczność na szkodę Marty i Weroniki...
Tylko Weronika, jeżeli wyzdrowieje, będzie mi mogła powiedzieć, co mam uczynić, a jeżeli nie wyzdrowieje, zawsze jeszcze będzie czas. Tak, tymczasem schowam ten przedmiot wraz z kwitem do mej kasy... Tej chyba ogień nie zniszczy!
Magloire wyjął z komody maleńką skrzynkę dębową i otworzył.
Przed umieszczeniem w niej kwitu Ryszarda Verniere i cennego breloku, wziął papier jakiś.
Był to bilet na loteryę, który Vide Gourret, mechanik-pijak, dał mu w dniu składek za franka, to jest za tyle, ile kosztował bilet.
— A! — rzekł z uśmiechem — gdyby przynajmniej wyszedł na to główny los! mała Marta miałaby swą część. Ale gdzie to tam... Ja ze dwadzieścia razy sam próbowałem loteryi i zawsze figa!
Schował do komody skrzynkę z wszystkimi przedmiotami, a w trzy minuty spał już snem twardym.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/326
Ta strona została przepisana.