W intercyzie przyznała mężowi dwakroć stotysięcy franków, lecz, gdy je strwonił, zamknęła przed nim swą kasę.
Żywo zraniona w żoninej miłości własnej, rozpustnem życiem męża, skandalicznie ujawnionem, skupiła się w sobie i odtąd pogarda zastąpiła miłość, jaką przy zamążpójściu miała dla swego drugiego męża.
W stanowczy sposób oświadczyła Robertowi, że nie może już liczyć na nią i że odtąd sama zarządzać będzie majątkiem, który po niej odziedziczy kiedyś jej syn. Dodała, iż mąż otrzymywać będzie miesięczne utrzymanie z sumy wystarczającej, ponieważ korzystać będzie w pałacu z komfortów życia wspólnego.
Od tego czasu stosunki były bardzo natężone, pomiędzy mężem i żoną, którzy się widywali tylko przy stole.
Rodziny francuskie, które skutkiem zaboru, stały się niemieckiemi, wbrew własnej woli, szanowały wielce i przyjmowały u siebie z wielką przyjemnością panią Robertową Verniere, którą znały dawniej jako hrabinę de Nayle.
Tu musimy pokrótce przedstawić życiorys tej nowej osoby, która odegra w naszem opowiadaniu rolę szerszej doniosłości.
Aurelia Dyoniza Parodon, urodzona w roku 1850, w chwili, gdy ją wyprowadzamy na scenę, miała lat 43.
Córką była jedyną wielkiego przemysłowca z departamentu Niższego Renu, człowieka bardzo bogatego.
Tak sądzono powszechnie.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/331
Ta strona została przepisana.