Aurelia poznała dobrze swego męża, który ją uwielbiał i kochał niezmiernie; dobry był, sprawiedliwy i prawy, ale natury nieco miękkiej. Powzięła nad nim władzę zupełną; za nic w świecie nie przedsięwziął nic, wprzód jej się nie poradziwszy.
Do szczęścia młodej kobiety brakowało tylko macierzyństwa.
Pomimo dwuletniego pożycia, nic nie zapowiadało spełnienia jej życzeń.
Na wiosnę w roku 1870 puścili się małżonkowie w nową podróż.
Znajdowali się w Anglii, kiedy w miesiącu lutym dowiedzieli się, że wojna wybuchła między Francyą i Niemcami.
Aurelia pomyślała o ojcu. Chciałaby była powrócić do Francyi niezwłocznie. Tymczasem Henryk sprzeciwił się stanowczo, myślał o groźnych niebezpieczeństwach przestraszających, lękał się ich nie dla siebie, ale dla niej.
Zresztą na co mogłaby się była przydać ich obecność w Suverne.
Młodzi małżonkowie pozostali w Londynie, dokąd ich dobiegły wieści o strasznym pogromie.
Bito się w Alzacyi i w Lotaryngii, wszystko było spustoszone, zniszczone.
Komunikacye były przerwane, wiadomości miejscowe przestały nadchodzić, i dopiero w trzy miesiące później Aurelia dowiedziała się, że jej najposępniejsze przeczucia przewyższyły rzeczywistość.
Ludwik Poradon, który pomimo późnego wieku mężnie schwytał za broń, w obronie kraju przed najeźdźcą,
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/333
Ta strona została przepisana.