kobiercą. Trzeba się było z nimi liczyć, nie przyznając się do głębokej nienawiści jaką ich przejmowały Prusy.
— Możemy mieć jeszcze dzieci, moja ukochana żono — dodał na zakończenie — — dla nich zachowajmy nasz majątek.
Ten ostatni argument nie mógł nie wzruszyć Aurelii.
Poddała się woli mężowskiej.
Po siedmiu latach małżeństwa bezdzietnego, w roku 1875 młoda kobieta powiła w Nancy syna, który otrzymał imię Filipa i którego pochodzenie francuskie nie uległo zaprzeczeniu.
Odkąd syn się narodził, miłość macierzyńska w sercu Aurelii wzięła górę po nad wszelkimi innymi względami, i w interesie dziecka nie odmówiła wcale osiedlenia się w pałacu w Berlinie, ażeby sobie zjednać życzliwość krewnych, przyszłych spadkodawców, którym, pośpieszamy dodać, spodobała się wielce.
Filip miał dwa lata zaledwie, kiedy wielkie nieszczęście spotkało jego matkę.
Henryk umarł w ciągu dni kilku na zapalenie płuc.
Boleść pani de Nayles była wielka.
Darowizna między żywymi, uczyniona jej w kilka dni po ślubie, zapewniała jej posiadanie wszystkich majątków.
Spis inwentarza, sporządzony po śmierci męża, dał jej poznać cyfrę dokładną tego majątku. Nieruchomości i kapitały stanowiły sumę, po nad dwa miliony sięgającą.
Filip więc będzie bogatym kiedyś.
Jemu postanowiła się poświęcić zupełnie.
Czas biegł.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/335
Ta strona została przepisana.