— Nie ruszajcie go z miejsca — rozkazał Daniel Savanne. — Wpierw przy pomocy pana Grivot muszę oznaczyć na planie, gdzie się ta broń znalazła.
Grivot nadbiegł.
Zbrodniarz nabrał jeszcze więcej cynicznej odwagi.
Obejrzał broń, wskazaną mu przez sędziego.
— Rewolwer ten — rzekł — zapewne posłużył do zabicia pana Verniere i nie należał do mordercy.
— Na czem opierasz pan to przekonanie?
— Na biurku u pryncypała, co nieraz zauważyłem, gdym do niego przychodził, leżała broń lego samego modelu i kalibru. Wydaje mi się więc widocznem, że złodziej, który zapewne należy do bandy, o jakiej mówił wczoraj pan naczelnik policyi, zaskoczony został na gorącym uczynku, przez niespodziewany powrót pana Ryszarda Verniere, chciał mu nie pozwolić wołania na pomoc i, schwyciwszy broń, znajdującą się pod jego ręką, przy kasie, użył jej dla spełnienia zbrodni... Na tem zasadza się moje przekonanie.
Śmiałość nędznika była bez granic, ale właśnie ta śmiałość była dlań potężną obroną.
— Rozumowania pańskie wydają mi się logicznemi — odrzekł Daniel Savanne.
Usunięcie szczątek prowadzone było szybko.
Ściana, przy której była przybita kasa ogniotrwała, została całkowicie odsłonięta i nareszcie ukazała się kasa.
Widok jej był opłakany.
Rozlutowana, otwarta na rozcież i pochylona naprzód, jakby lada chwila miała upaść, czyniła niemo-
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/354
Ta strona została skorygowana.