I pani Verniere, wyciągnąwszy dziennik z kieszeni sukni, wskazała palcem artykuł, który zwrócił był uwagę jej syna.
— Czytaj! — powtórzyła
Dreszcz wstrząsnął członkami Roberta.
Ręką drżącą wziął gazetę, podaną mu przez panią Vernierę.
— Czytaj głośno! — rozkazała Aurelia.
Robert był posłuszny, i powoli, jakby przygnieciony ciężkiem zmartwieniem, zaczął.
Kilkakrotnie bratobójca przerywał czytanie, jakby mu ze wzruszenia zabrakło siły.
Ale za każdym razem Aurelia z oczyma, utkwionemi w jego twarzy, mówiła doń rozkazująco:
— Czytaj dalej!..
I powracał do czytania.
Doszedł tego ustępu:
„Trup zamordowanego przemysłowca i ciało odźwiernej fabrycznej, ofiary swego przywiązania, ugodzone kulą rewolwerową, podniesione zostały na podwórzu przez dzielnych ludzi, nadbiegłych spiesznie na pomoc swemu pryncypałowi.“
— Mój Boże! mój Boże! — zawołał Robert z pewnym wybuchem prawdziwej rozpaczy. — Zamordowany!.. Mój brat!.. Mój biedny brat!..
— Tak, zamordowany nikczemnie!.. Czytaj dalej!
Robert czytał dalej, rąbiąc każde zdanie i, że tak powiedzieć, każdy wyraz,
„Morderstwo i pożar miały za pobudkę kradzież.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/369
Ta strona została przepisana.