nej. najpotworniejszej zbrodni, to przekracza już wszelkie granice, to postępek ohydny, który dla wybaczenia ma tylko jedno tłomaczenie, szaleństwo. Po raz więc trzeci powtarzam, jesteś pani szaloną!
Aurelia pozostała niemą.
Pomimo jej woli, sprawiła na niej wrażenie ta zimna krew męża, w tak wysokim stopniu.
Czuła, jak jej przeświadczenie maleje, i już zaczynała zapytywać siebie, czy doprawdy nie spotwarzyła niewinnego.
Robert spostrzegł, co się dzieje w jej umyśle i pośpieszył mówić dalej:
— Gdybyś patrzyła spokojnie na wszystko, gdybyś nie straciła rozsądku, byłabyś się namyśliła przed rzuceniem na mnie tak potworne oskarżenie, trzeba ci było przynajmniej upewnić się, że to oskarżenie może się oprzeć na jakiejbądź podstawie... A ty, pani, miałaś w ręku swem dowód materyalny, niezaprzeczalny, mej niewinności...
— Dowód... — wyjąkała pani Verniere — ja miałam ten dowód w swem ręku?..
— Tak, pani..
— Nie rozumiem...
— Bo nie chcesz zrozumieć, a przynajmniej umysł twój jest chwilowo osłabiony... Oto ten dowód...
Wspólnik Klaudyusza Grivot wziął bilet kolejowy, rzucony na biurko przez Aurelię przed chwilą, i mówił dalej z zadziwiającą zręcznością:
— Spójrz, pani, i zaprzeczaj, jeżeli możesz, temu, co jest oczywistem. Bilet ten wydany mi został na dworcu
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/373
Ta strona została przepisana.