kolei Północnej w Paryżu 1-go stycznia o godzinie kwadrans na siódmą wieczorem... i pozwolił mi zająć miejsce w pociągu, odchodzącym o godzinie szóstej minut trzydzieści pięć, z którego wysiadłem w Berlinie nazajutrz wieczorem o godzinie siódmej... Może zgodzisz się na to, że byłoby mi bardzo trudno znaleźć się w Saint-Ouen o godzinie dziesiątej wieczorem, dla popełnienia zbrodni, ponieważ w tym czasie już od trzech godzin kuryer wiózł mnie do Niemiec!.. Może więc przyznasz, pani, że się nie wzbogaciłem, zabijając brata!
Wiesz pani, że ten bilet zachowałem przez zapomnienie. Gdybym był go oddał przy wysiadaniu, tak jak byłbym był powinien, nie pozostałby rai żaden sposób do usprawiedliwienia się w oczach uprzedzonych, jak pani, i jutro zapewne rozgłosiłabyś po całym Berlinie nikczemne oskarżenie, które mi dziś wieczorem rzuciłaś w twarz!.. Nieprawdaż, pani?
I Robert utkwił w oczach żony wzrok magnetyzera, chcącego zapanować nad czyjąś wolą.
Alibi jego było oczywiste.
Bratobójca stawał się nietykalnym.
— Wszak to prawdą jest? — powtórzył.
— Tak... — wyjąkała pani Verniere, wybuchając płaczem — byłam zbyt nierozważną i winną... straciłam głowę... po waryacku czepiłam się pozorów... upokarzam się przed tobą... i żałuję!.. Nie potępiaj mnie... Przebacz...
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/374
Ta strona została przepisana.