Robert podchwycił:
— Przed chwilą, odtwarzając szczegóły zbrodni z zadziwiającem jasnowidzeniem, utrzymywał pan, panie sędzio, że odźwierna fabryczna, nadbiegłszy na pomoc swemu panu, musiała się zetknąć przynajmniej z jednym z morderców... zatem widziała tego człowieka... Czyż nie mogła dać panu opisu, któryby dopomógł w poszukiwaniach?
Daniel Savanne potrząsnął głową.
— Stan Weroniki Sollier nie pozwolił mi jeszcze jej zbadać — odparł. — Będę to mógł uczynić dopiero wtedy, gdy chirurg, który ją leczy, oświadczy mi, że jest ona w stanie rozumieć mnie i odpowiadać..
— O! to fatalne opóźnianie! — wyszeptała pani Verniere.
Robert zagadnął:
— Kto to jest ten Klaudyusz Grivot, którego nazwisko wymieniłeś pan z pochwałami?
— To główny majster fabryki. Uczciwy i zacny chłopiec, w którym biedny brat pański pokładał zupełne zaufanie. To on, przedostawszy się jeden z pierwszych na dziedziniec płonącej fabryki i pobiegłszy ku pawilonowi, gdzie spodziewał się uratować księgi rachunkowe, podniósł trupa swego pryncypała... Od niego, jak i od kasy era mamy wiadomości i wskazówki, które będą dla nas zapewne później wielce użyteczne...
Powozy żałobne zatrzymały się.
Daniel wyjrzał przez drzwiczki.
— Jesteśmy na miejscu — wyrzekł:
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/399
Ta strona została przepisana.