Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/402

Ta strona została przepisana.

Dotknięcie ciała zlodowaciałego wyrwało jej okrzyk przerażający, wyprostowała się, rękami wyrzuciła przed siebie i padła nieprzytomna w ramiona, które ją podtrzymały.
Henryk i Filip wynieśli ją na świeże powietrze.
Podczas gdy Aurelia i Matylda otaczały ją staraniami, oficyaliści przedsiębiorstwa pogrzebowego zabili wieko trumny, wynieśli ją z pawilonu i ustawili na karawanie, gdzie znikła wkrótce pod kwiatami i wieńcami! Jeden z wieńców nosił te wyrazy z pereł czarnych:

Memu nieodżałowanemu bratu.

Przysłany był zrana do Saint-Ouen przez Roberta Verniere, bratobójcę.
I nikt, z wyjątkiem Klaudyusza Grivot, jego wspólnika, podejrzewać nie mógł potwornej obłudy nędznika.
Alina przyszła do przytomności, ale nie miała już sił, i niepodobna jej było, jak pragnęła, iść pieszo na cmentarz, za trumną biednego ojca.
Wsadzono ją do powozu, gdzie pani Verniere i Matylda zajęły miejsce obok niej, usiłując uspokoić jej rozpacz łagodnemi tkliwemi słowy.
Orszak ruszył pod eskortą plutonu piechoty, gdyż Ryszard Verniere był kawalerem legii honorowej.
Sznury karawanowe trzymali: Daniel Savanne, Filip de Nayles, Klaudyusz Grivot, majster i kasyer Prieur.
Robert Verniere szedł na czele za trumną.
W pierwszym szeregu za nim postępował Magloire, trzymając za rękę małą Martę, potem następował tłum, wszyscy robotnicy fabryczni, cała ludność z Saint-Ouen i okolicy, wreszcie karety żałobne.