— Gdybyś pan, drogi panie Savanne, nie poruszył tej kwesty i, ja nieomieszkałbym jej poruszyć, co niech będzie dowodem, że pojmuję jej doniosłość.
— To chcę wytłomaczyć ci jasno i krótko położenie Aliny.
— Powiedziałeś pan, że jest zrujnowaną? — zauważyła Aurelia.
Sędzia śledczy podchwycił:
— Cały jej majątek składa się dziś z trzydziestu tysięcy franków, złożonych przez jej ojca w banku lyońskim. Do tej sumy trzeba dodać drugą prawie równą, przedstawiającą wartość placów w Saint-Ouen, na których wznosiła się spalona fabryka... Ogółem sześćdziesiąt tysięcy franków, z czego trzeba potrącić koszta uregulowania spadku i t. p., pozostanie więc Alinie około pięćdziesiąt pięć tysięcy franków... Otóż w naszych czasach przy trzech procentach, jakie dają pieniądze, dochód jej będzie nędzny.
— Alinę zabierzemy z sobą — rzekła żywo pani Verniere — nie trzeba jej nic, ja potrafię przypuścić ją do części majątku, którym rozporządzam.
Robert wtrącił się:
— Tę kwestyę trzeba odłożyć na później, jakkolwiek zgadzam się na twój zamiar zupełnie — odezwał się do żony.
Poczem, zwracając się do Daniela Savanne, dodał:
— Ale nie nadmieniasz pan nic o wynagrodzeniach, przynależnych od towarzystw, w których mój biedny brat był ubezpieczony...
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/405
Ta strona została skorygowana.