Natury nawskroś cynicznej, Klaudyusz nie umiał się liczyć. Pieniądze płynęły mu między palcami jak woda, Wydawał po waryacku, chociaż nie bez pewnego pożytku, bo uczył się, rujnując.
Zwiedził Anglię, Włochy, Rosyę, Amerykę, zatrzymując się w każdem wielkiem mieście kilka miesięcy zachowując w pamięci arcydzieła wszelakie, które dzięki swym specyalnym uzdolnieniom mógł zrozumieć i ocenić.
Z Ameryki przybył do Niemiec. Pewien mechanik w Berlinie, uderzony jego zdolnościami i zręcznością, dał mu u siebie miejsce ze znaczną pensyą.
Pomimo lat ubiegłych, Klaudyusz zachował popędy niezależności z pierwszej młodości i, przekonany o swej wyższości, nie chciał poddawać się niczyjej woli.
Ale jednocześnie był i hulaką, długo nie wybył w zakładzie tym przemysłowym, gdzie jego zdolności zjednały mu miejsce, na jakie zasłużył
Nadto natura jego moralna przybrała fatalny kierunek, zatracił wszelki zmysł moralny, gotów do wszelkich kompromisów z sumieniem, gotów do wszelkich zbrodni, byleby zaspokajać namiętności i zapewnić przyszłość, która dlań zapowiadała się bardzo posępnie.
Pobyt jego w Berlinie trwał zresztą dłużej niż gdziekolwiekindziej.
Nie omieszkamy podać niebawem te mało zaszczytne przyczyny, które go zmusiły do opuszczenia Niemiec i szukania pracy we Francyi.
Klaudyusz Grivot, będąc pierwszorzędnym cyklistą, w kilka minut znalazł się u celu swej podróży i obejrzał
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/41
Ta strona została skorygowana.