Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/414

Ta strona została przepisana.

— Nie zamknęłam oczu przez całą noc.
— Dlaczego?.. Czyś była cierpiącą?
— Cierpiącą, nie. Byłam tylko zajęta myślami.
— Co do naszej synowicy?
— Tak, i z powodu syna mego, o czem chcę z tobą pomówić.
Robert był zbyt jasnowidzący, ażeby nie zrozumieć natychmiast, że będzie między nimi mowa zaraz o propozycyi, uczynionej w przeddzień przez Daniela Savanne.
Ale postanowił zaczekać, aż sama Aurelia zacznie mówić w tym przedmiocie!
Oczekiwanie jego było krótkie.
— Czyś się namyślił, mój przyjacielu — podjęła pani Verniere — nad projektem, o którym pan Savanne mówił z nami wczoraj.
— O projekcie odbudowania fabryki i prowadzenia dalej interesów mego biednego brata?
— Tak.
— Myślałem, jako o projekcie nęcącym, ale nie mogącym być urzeczywistnionym.
— Dlaczego?
— Dla bardzo prostej przyczyny, ponieważ wszystko to zależy od pieniędzy, a ja nic nie jestem w stanie na to poradzić.
— A gdybym ja na to poradziła? — Położenie byłoby inne.. Czy doprawdy byłabyś gotowa?..
— To zależy od ciebie...
— Odemnie?