Te pytania zadawał sobie i oczywiście nie mógł na nie odpowiedzieć.
Że wspólnik jego nie pisał doń wcale z Berlina, to mu się wydawało naturalnem, gdyż taki list mógł go skompromitować.
Dlaczego jednak Robert, skoro był w Paryżu, skoro miał odwagę być obecnym na pogrzebie brata, zamordowanego przez niego, nie znalazł sposobu dla wyznaczenia mu spotkania, ażeby mu wytłomaczyć, co się dzieje.
Tego zrozumieć nie mógł i żył w gorączce wśród śmiertelnego niepokoju.
Jak się umówiono zrana, rodzina Verniere znajdowała się zebrana o godzinie szóstej u sędziego śledczego.
Robert i Filip nie zmarnowali czasu.
Porozumieli się z sobą, dla spisania głównych zasad spółki, jaka powstać miała między nimi i córką Ryszarda Verniere.
Kiedy przybyli na bulwar Malesherbes z panią Verniere, Daniel jeszcze nie powrócił z sądu.
Zaprowadzono ich do pokoju Aliny.
Młoda dziewczyna, jakkolwiek jeszcze bardzo słaba, miała jednak siłę, ażeby wstać z krzesła i postąpić kilka kroków na spotkanie gości.
Od Matyldy, swej przyjaciółki, dowiedziała się o projektach Roberta.
Ze łzami rozczulenia podziękowała stryjostwu.
— Drogie dziecko — odezwała się do niej Aurelia, ściskając ją w ramionach — uczynimy ci życie tak słodkiem, tak cię kochać będziemy, że wreszcie zabliźnimy ranę twego serca.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/432
Ta strona została przepisana.