Robert, wskazując kataryniarza, zapytał:
— Czy nie pan Magloire, dawny żołnierz, który pierwszy przybył na miejsce katastrofy w towarzystwie pana Grivot i przy jego pomocy podniósł trupa mego biednego brata i ciało pani Sollier?
— Tak — odpowiedział Daniel Savanne — a nadto ten dzielny człowiek zaopiekował się wnuczką rannej.
Bratobójca podał rękę kataryniarzowi.
— Winszuję panu z całego serca, panie Magloire — jesteś pan zacnym człowiekiem!..
Następnie rozpoczęli oglądać place, prawie zupełnie oczyszczone ze szczątków.
Brano miary, rozprawiano, i w ciągu niespełna dwóch godzin omówiono cały projekt z budowniczym, który przyrzekł rozpocząć roboty bezzwłocznie i prowadzić je szybko.
Chwila śniadania nadeszła.
Robert zapytał o najlepszą restauracyę w pobliżu.
Prieur wskazał oberżę Dom-Biały.
Robert zaprosił i Grivota i natychmiast udano się do oberży
Daniel Savanne, Prieur, budowniczy i Filip szli naprzód i rozmawiali.
Robert, umyślnie zwolniwszy krok, znalazł się sam z Klaudyuszem Grivot.
— Tylko ostrożnie; — rzekł do niego po cichu. — Nie być niezręcznym... nierozważnym!.. Wszystko idzie jak najlepiej! Jutro wieczorem o siódmej czekać na pana będę w restauracyi pod Czterema Sierżantami Roszelli, przy placu Bastylli. Pomówimy przy obiedzie.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/436
Ta strona została skorygowana.