Pani Verniere bardzo pomyślnie odbyła swą podróż.
W Nancy udała się do swego bankiera, który ją powitał nader uprzejmie.
— Bardzo rad jestem, że panią widzę — rzekł. — Przynosi mi pani odpowiedź.
— Odpowiedź? — zapytała Aurelia zdziwiona.
— Tak... Na mój list.
— Jaki list?
— Ten, który pisałem do pani trzy dni temu do Berlina.
— Nie otrzymałam go wcale... Przyjeżdżam z Paryża... Co mi pan donosił w tym liście?
— Donosiłem pani o propozycyi, jaką mi uczynił jeden z moich dawnych klientów, bardzo bogaty, który nie mieszka już w Nancy... Udał się do mnie za pośrednictwem notaryusza pani w Sauverne.
— Czego chce?
— Zapytuje, czy chciałaby pani sprzedać swe dobra i dom w Sauverne?
— A to się dobrze składa, bo zamierzam sprzedać moje domy w Berlinie i wszystko, co do mnie należy w kraju zabranym. Pragnę odtąd zamieszkać w Paryżu.
Czy pański klient stawia propozycyę poważną?
— Tak.
— I korzystną?
— O! świetną.. Widocznie ma wielką ochotę dobić kupna, czy to dla siebie, czy w charakterze pośrednika, a cena wydaje mi się wyższą od rzeczywistej.
— Ileż daje?
— Milion... gotówką!
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/438
Ta strona została przepisana.