— Dlaczegóż miałbym kłamać?
— Nie wiem, ale wiem dobrze, że ukrywasz przedemną swe myśli... Przypuszczam, że istotnie chcesz spróbować u brata coś mi powiedział, ale czynić to będziesz w innym celu.
— Cóż więc przypuszczasz?
— Ryszard Vernier jest bardzo znany zagranicą... W Berlinie bardzo się nim zajmują... Wiedzą, że pracuje w tajemnicy nad nowym systemem uzbrojenia dla naszej marynarki, która będzie najlepszą w całej Europie... To powtarzam. Cóż więc byłoby dziwnego, gdyby ci powiedziano w Berlinie: Chcemy mieć sekret wynalazków pańskiego brata, inżyniera Ryszarda Verniera. Poznaj pan sekret... Odkupimy go od pana, za jakąbądź najwyższą nawet cenę... Ofiarujemy ci więc prawdziwą karyerę. To ci powiedziano, nieprawdaż, a ty przybywasz, ażeby odegrać komedyjkę z pryncypałem, ażeby udanym żalem pozyskać jego zaufanie, ażeby je zdradzić za piękne srebrniki, na korzyść trójprzymierza..! Czy zgadłem.
— Przysięgam ci, że jesteś na mylnej drodze.
— Cóż znowu!
— Ale — dodał Robert cynicznie — myśl, którą mi poddałeś, jest bardzo praktyczną i jeżeli zdołam odzyskać względy mego brata, będziemy mogli ją zużytkować.
— To są projekty w powietrzu, nie warte zgoła tych, któreśmy powzięli.
— Być może, ale ja, zamiast do nich wracać, wolę spróbować innego sposobu.
— Przyznaj się, że tchórzysz.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/50
Ta strona została przepisana.