— Czy może pan mi powiedzieć, ile wynosi mianowicie?
— Co do grosza, panie...
— Bardzo będę panu obowiązany.
Rejent wezwał swego starszego pomocnika i poprosił, ażeby zażądał u kasyera wyciągu rachunku Gabryela Savonne.
W kilka chwil później rachunek ten znajdował się już przed oczyma rejenta i jego klienta.
Oficer marynarki nie zajmował się oddzielnemi pozycyami, których szereg był dosyć długi, lecz wprost przeszedł do ogólnej sumy.
— Milion czterykroć stotysięcy franków! — wyrzekł ze zdziwieniem, nie ukrywając wcale radości.
— Sądziłeś pan, żeś mniej bogaty? — zapytał Robinet.
— Przyznaję.
— Zatem, mój drogi kapitanie, jesteś zadowolony ze sposobu, w jaki twój rejent pokierował twoimi funduszami?
Gabryel odpowiedział z uśmiechem:
— Bardzom zadowolony i bardzo wdzięczny przedewszystkiem. Bardzo miłej doznałem niespodzianki... Daleki byłem od spodziewania się takiej cyfry...
— Pomyśl pan tylko, że kapitał od lat ośmiu dał poważne procenty, gdyż nie pozostawał bezczynnym — a ja tylko wydatkowałem sumy potrzebne na wykształcenie i utrzymanie pańskiego syna Henryka.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/60
Ta strona została skorygowana.