Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

— Majster powinien się trzymać zdaleka od swych robotników... zwłaszcza taki, który ma wielkie poważanie u swego pryncypała, jako pracujący...
— Można być dobrym robotnikiem, a nicponiem!.. A ten jegomość wcale mi się niepodoba... Zresztą, co to mnie obchodzi... Dajcie mi sznapsa i porcyę kiełbasy z kapustą, tylko taką, którejbyście się nie powstydziły...
Magloirowi usługiwać poczęła Franciszka, gdyż Marya musiała iść do kantorku i wydawać wino na kwarty gościom.
Mańkut wziął się do jedzenia.
W tejże chwili jakiś młodzieniec, ubrany z elegancką prostotą przekroczył próg zakładu.
Rysy miał regularne, oczy szczere i inteligentne, usta uśmiechnięte.
Niewielki zarost otaczał twarz jego sympatyczną.
Widząc go wchodzącego, Róża szybko pośpieszyła ku niemu.
— A! pan Henryk! — zawołała tonem uradowanym. — Dawno się pana nie widziało!
— A tak, moja panno Różo.
— Pan Henryk będzie jadł śniadanie?
— Jeżeli to możliwe...
— I jakie jeszcze śniadanie!.. Dzisiaj jest doskonałe...
— Przyjechałem dziś rano z Saint-Ouen, ażeby sprawić panu Vernierowi niespodziankę i poprosić go o śniadanie, alem zastał drzwi zamknięte... Pani Weroni-