Widząc twarz zmienioną matki Aubin i rozpacz dziecka, każdy zrozumiał, co się stało.
Jedna z kobiet, matka rodziny, pracując w tym samym warsztacie, gdzie zatrudnioną była Germana, zapytała właścicielki zakładu.
— Więc niema już nadziei?
Matka Aubin oparła rękę na głowie małej Marty i odpowiedziała te wyrazy, które raczej odgadnięto, niż usłyszano:
— Ona jest sierotą.
Głuchy szmer rozszedł się, potem ustał, i zapanowała głęboka cisza.
— Katarzyno! — rozkazała matka Aubin jednej zesłużących — idź pod numer 17 i czuwaj przy biednej kobiecie, której nie można pozostawiać samej... Kiedy Franciszka zje śniadanie, pójdzie cię zastąpić... Będziemy się zmieniały kolejno..
Służąca spełniła polecenie natychmiast i udała się doglądać nieboszczki.
Wyjście Katarzyny wywołało nowy i gwałtowny atak rozpaczy u Marty.
— Mamusiu!.. mamusiu!.. — zawołała głosem, rozdzierającym duszę — ja chcę ją zobaczyć.. ja chcę być przy niej... chcę przy niej być...
I usiłowała pobiedz za służącą, lecz nagle, przejęta nerwowem dreszczem, wyczerpana, na schyłku sił, straci