Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/1003

Ta strona została przepisana.



I

Powróćmy do Jana Czwartka i Mignoleta bawiących się wesoło w Hawrze.
— Trzeba pomyśleć o podróży, — rzekł stary rzezimieszek do swego towarzysza.
— Jestem gotów, chociażby i zaraz, — odparł tenże.
— Wyjedziemy jutro z rana o siódmej, ażeby ze świeżemi ostrygami stanąć na oznaczoną, godzinę.
Théfer pamiętał również o dniu powrotu Jana. O dziesiątej rano, przebrany za majtka udał się do Batignoles do księcia Jerzego.
Dawny kochanek Klaudji, nieporzucał swego mieszczańskiego przebrania. Zielone okulary zmieniały mu zupełnie wyraz twarzy!
Przed przyjściem pociągu, oba z Théferem wyruszyli na dworzec Hawerskiej drogi żelaznej.
— Od lat dwudziestu książę niewidział Jana Czwartka? — zapytał w drodze agent.
— Tak.
— Czy więc go poznać zdołamy?
— Nie wątpię... Należy on bowiem do tych ludzi, na których lata nie zostawiają śladu. Zdaje mi się, że go jeszcze widzę przed sobą z jego chudobą i nie proporcjonalnym wzrokiem. Jak jednak się urządzimy, ażeby go wyśledzić?