Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/1006

Ta strona została przepisana.

starczy na dwa tygodnie, Wezmę więc tylko z kasy pięć tysięcy franków, aby je posłać do Hawru.
Na miejsce wyjętych banknotów, włożył tytuł własności. Zamknął szczelnie pudełko i schował w to samo miejsce.
— Mój majątek, — mówił sobie, — wynosi teraz siedemdziesiąt tysięcy franków. Licząc po pięć od sta procentu będę miał trzy tysiące pięćset franków. Nie! to nie dosyć, potrzeba mi jeszcze drugie tyle. A doliczając połowę dla Ireneusza, zażądam od pani Dick-Thorn i jej przyjaciela Fryderyka Bérard tej skromnej sumki. Na tem poprzestanę. Wszak i tak małym kosztem okupią moje milczenie. Jutro naradzimy się z Ireneuszem i przygotujemy spotkanie.
Tu przebrał się w świeżo kupiony garnitur, schował pugilares do kieszeni, a zamknąwszy drzwi na klucz, wyszedł na ulicę Belleville.
Tam w sklepie z piśmiennemi materjałami napisał list do notarjusza, włożył pieniądze w kopertę i wyekspedjował na poczcie do Hawru, a ponieważ miał się spotkać z Mignoletem dopiero o wpół do szóstej, miał więc jeszcze dość czasu.
Uczesany i wyperfumowany ręką fryzjera, wszedł tryumfalnie do kawiarni.
— A czy zaopatrzyłeś mój ty elegancie swoją portmonetkę? — zapytał go śmiejąc się Mignolet.
— Bądź spokojny; mam tyle, że wystarczyłoby na zakupienie wszystkiego wina z piwnic pod „Czarną gałką“.
Na godzinę szustą wszyscy się zebrali oprócz Berty i Ireneusza Moulin. Stoły zastawione z przepychem niebywałym w tej knajpie oczekiwały na przybycie gości.
Wniesione ostrygi wywołały okrzyki radości. Wśród jednak tego ogólnego wesela, twarz Jana Czwartka chmurną pozostała.
Nieobecność Ireneusza i Berty, mocno go niepokoiła.