Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/1018

Ta strona została przepisana.

wcie się, wszystko jest zapłacone. Za dwie godziny będę z powrotem. Sądzę, że ten czas prędko wam przejdzie. Bywajcie zdrowi... do widzenia.
Z temi słowy wybiegł na ulicę chwiejącym się krokiem. Mignolet zniknął w chwilę po nim. Niepotrzebujemy mówić że urzeczywistnił on swoje marzenia. Niosąc ubranie Jana wyciągnął mu z kieszeni pugilares i wraz z nim wybiegł z restauracji, aby w bezpiecznem miejscu ukryć swą zdobycz.
Wsiadsłszy w pierwszą spotkaną dorożkę, a wyjąwszy znajdujące się w nim pieniądze, wyrzucił go przez okno dorożki na ulicę, potem udał się pod „Czarną gałkę“.
— Zkąd wracasz? — pytali go wszyscy.
— Z sali tańca, — odrzekł.
— Miałem tam naznaczoną schadzkę z ładną dziewczyną. Tańczyłem zaciekle. Jestem zmęczony. Dajcie mi się czego napić.
Podczas gdy się to działo w restauracji, inna niemniej ważna scena odgrywała się na Uniwersyteckiej ulicy, w pawilonie księcia de la Tour-Vandieu.
Dziewiątą wskazywał zegar ścienny.
Edmund Loriot z Ireneuszem siedzieli przy łóżku chorej, która z każdą chwilą wracała do sił i zdrowia.
— Jeśli się pani czujesz lepiej, — rzekł Edmund, — to może zechciałabyś nam opowiedzieć wszystko coś przecierpiała. Bardzo nam potrzebne te wiadomości do dalszego prowadzenia śledztwa w tej sprawie:
— Najchętniej! — odparło dziewczę, — opowiem wam wszystko, a przekonacie się, jak daleko zajść może nikczemność ludzka.
I w krótkich słowach przedstawiła co zaszło na płaskowzgórzu Capsulerie.
Edmund Loriot zerwał się, niemogąc zapanować nad swoim wzruszeniem.
— Ha! jeśli kiedy to teraz, — zawołał, — wykryjemy