Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/1044

Ta strona została przepisana.

— Bardzo mi to jest przykrem. Takie pominięcie może hrabiego obrazić.
— Mniejsza z tem; rzekł lekceważąco Jerzy, nie było to przypadkowe pominięcie, ale krok z góry obmyślony.
— Nie rozumiem cię ojcze, wszak wiesz, że z córką hrabiego mam się w krótce żenić?
— Wiem, ale ten projekt nie zyskał nigdy mojej szczerej aprobaty, a obecnie mniej niż kiedykolwiek.
— Co mówisz ojcze?
— Najszczerszą prawdę. Hrabia według mnie nieposiada zdrowych zmysłów. Jego polityczne poglądy różnią się o całe niebo od moich. Myślałem o tem wiele podczas mojej podróży i przyszedłem do wniosku, że małżeństwo pomiędzy dwiema rodzinami odmiennych politycznych przekonań, jest rzeczą niemożebną. Henryk słuchał go nieprzerywając, ale jego bladość twarzy i drżenie nerwów, objawiały wewnętrzne wzburzenie.
— Mój ojcze, zaczął po chwili, widzę z tego coś mi powiedział, że to wszystko dąży do odwołania udzielonego mi pozwolenia na to małżeństwo.
— Pozwolenia tego nigdy ci nie dawałem, a jeżeli bym je dał, to obecnie je odwołuję.
— Nie możesz więc ojcze zrozumieć, że ja kocham pannę de Lilliers i że zerwanie tego od tak dawna ułożonego związku, będzie dla mnie powodem wielu ciężkich zgryzot?
Jerzy wzruszył ramionami.
— Jesteś zbyt młodym, — odrzekł — by miłość w twoim sercu do tego stopnia zakrzewić się mogła. Zapomnisz!.. tak jak wielu innych przed tobą i jak wielu zopomni po tobie.
— Nigdy!... mój ojcze, nigdy!
— Zapomnisz! to tak być musi!... wołał książę unosząc się coraz gwałtowniej, zapominasz!... co ja żądam od ciebie.
— Niemasz prawa ojcze wymagać ofiar podobnych ode-