Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/1057

Ta strona została przepisana.

— Niech ci Bóg wynagrodzi to wszystko co dla mnie czynisz obecnie.
Jan z oczyma łez pełnemi chciał się powtórnie rzucić jej do nóg, lecz Edmund go powstrzymał lękając się o jego zdrowie.
W kilka chwil potem stary rzezimieszek zostawszy sam, przywołał swoją dozorczynię.
— Przysuń mi pani stolik, — rzekł do niej — i przygotuj wszystko, co potrzeba do pisania.
— Czy nie lepiej byłoby to odłożyć na jutro, pan jesteś dziś bardzo zmęczonym; — rzekła troskliwie o jego zdrowie.
— Nie! wolę dziś to załatwić, — odrzekł. — Kto wie, czy jutro żyć będę.
Pani Urszula przygotowała wszystko choremu, który przysunąwszy się do stolika na nagłówku arkusza stemplowego papieru położył napis dużemi literami:

„Taka jest ostatnia ma wola“.

∗             ∗

Była godzina jedenasta wieczorem.
W pałacu Jerzego de la Tour-Vandieu przy ulicy św. Dominika, ciemność panowała zupełna. Wszyscy zdawało się że są już pogrążeni we śnie.
Henryka nie było w domu, ale raz na zawsze przykazał ażeby służba na niego nie oczekiwała i jego więc lokaj udał się także na spoczynek.
Jednakże mimo tego pozornego uśpienia, najważniejsza