Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/1066

Ta strona została przepisana.

Nowe pytania Estery, wyrwały go z tej bolesnej zadumy.
— Kto mógł spełnić taką zbrodnię i w jakim celu? — pytała.
Nikt nie miał odwagi na to odpowiedzieć. Henryk najpierwszy przerwał tę ponurą ciszę.
— Będziemy się starali to zbadać; — odrzekł przytłumionym głosem. Wracam do domu ażeby zająć się tą sprawą i uporządkować notatki. Jutro się z wami zobaczę.
Uściśnieniem ręki pożegnał wszystkich i wyszedł z pawilonu.
Wróciwszy do pałacu zauważył że w mieszkaniu księcia ciemno było zupełnie. Nie wyszedł tam, ale zwrócił się wprost do swego gabinetu.
Pomiędzy nagromadzonemi na biurku papierami, gorączkowo szukał przedmiotu do którego dotąd nie przywiązywał żadnej wartości.
Był nim ów pugilares znaleziony przezeń na rogu Amsterdamskiej i Berlińskiej ulicy. Odszukawszy, otworzył go z pośpiechem.


∗             ∗

Po wyjściu Henryka, Edmund Loriot i Ireneusz Moulin spojrzeli na siebie wzajem. Nie mieli odwagi podzielić się myślami jakie się im tłoczyły tłumnie do głowy.
Pierwszy Moulin przerwał milczenie.
— Co tu począć? Jak uwolnić biednego Henryka od tak strasznej sprawy? — zaczął z westchnieniem. — Jak żądać od niego aby wykazał winę własnego ojca? Nie podpada