Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/127

Ta strona została przepisana.

Na tym arkuszu napisał nazwisko i przydomek podyktowane mu przez Szpagata.
— Któż to jest ów Jan-Czwartek? zapytał.
— Jan-Czwartek jest moim dawnym kolegą, odrzekł Szpagat. Niepomnę już ile odsiadywał wyroków, między któremi jeden na lat pięć więzienia, z nadzorem dziesięcioletnim.
— Gdzie mieszka teraz?
— Przy ulicy Vinaigriers.
— Pod numerem?...
— Dwudziestym pierwszym.
Sędzia śledczy zapisawszy to sobie, prowadził dalej badanie. Pisarz podał do odczytania protokół, na którym Szpagat swój podpis położył.
— Zaprowadźcie obwinionego do więzienia! rzekł sędzia do stojącego gwardzisty.
Szpagat dał poznać gestem iż mówić pragnie.
— Czego ządasz?
— Pan sędzia rozkaże zapewno przyaresztować Jana-Czwartka?
— To cóż?
— Owóż ja prosiłbym o łaskę ażeby mnie nie pomieszczano w tem więzieniu, gdzie on będzie odsiadywał karę. Jest to zły chłopiec, osobistość nader niebezpieczna i mściwa. Zostawszy przytrzymanym, odgadnie że to ja jego zadenuncjował i mogą z tąd wyniknąć bardzo przykre dla mnie następstwa. Wyświadczył by mi pan sędzia wielką łaskę zesławszy mnie do „Magdalenek“.
Tak zwane narzeczem gminnym „Magdalenki“ było to stare więzienie, które w kilka lat później zburzonem zostało.
— Dobrze, postaram się o to... odparł sędzia.
— Składam pokorne dzięki! Pa uratujesz mi życie!
Sędzia śledczy zapełnił pismem arkusz papieru z wydrukowanym nagłówkiem: „Rozkaz przyaresztowania“, na-