Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/152

Ta strona została skorygowana.

Książę Zygmunt zwierzył się swej matce wdowie, ze swej miłości dla córki pułkownika oznajmił, że za jakąbądź cenę połączyć się z nią małżeństwem postanowił.
Księżna, uwielbiając swojego syna, pragnęła gorąco widzieć go żonatym, z radością więc z razu przyjęła jego wyznanie, posłyszawszy jednak rodzinne nazwisko dziewczęcia, radość zamieniła się w wybuch srogiego gniewu. Ze względu na zajmowane przez się stanowisko, nie mogła pozwolić na podobny mezalians.
Jan Dérieux, ojciec pułkownika, adwokat w parlamencie, biorący udział w powstaniach Robespierr’a, głosował w skazaniu na śmierć Ludwika XVI. Jasnowłosa więc panna Derieux była wnuczką królobójcy.
Owóż księżna odpowiedziała synowi, że podobne małżeństwo byłoby hańbą dla niej, i że wolałaby raczej widzieć go umarłym, niźli w podobny sposób zbrukanego!
Młodzieniec zrozumiał, że nie zdoła zmienić matki zapatrywania, postanowił walczyć przeciw własnemu sercu, aby zeń wyrwać niemożebną do ziszczenia miłość.
Rezultaty podobnej walki bywają naprzód przewidzianemi. Ktokolwiek poważy się walczyć z miłością, naprzód już bywa zwyciężonym.
Przekonawszy się wkrótce zupełnie o swojej porażce Zygmunt powrócił do pani Amadis i widywał się z Esterą, którą zaprzysięgał sobie niewidzieć już więcej.
Zadowolona i dumna z tego wdowa postanowiwszy był protektorką owego romansu, urządzała schadzki i pozwalała na długie sam na sam zakochanym. Córka pułkownika, była czystem, niewinnem dziewczęciem, ale kochała Zygmunta, młody książę był uczciwym człowiekiem w całem tego słowa znaczeniu, lecz wzajem ubóstwiał pannę Derieux.
Pewnego wieczora iskra wybiegłszy z pocałunku, wznieciła pożar, anioł, czuwający nad zakochanemi, odbiegł, przysłoniwszy białemi skrzydłami zarumienione oblicze...