Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

Nie należał on do wybrańców niestety!.. nie został pojętym i zrozumianym.
W obszernych jego warsztatach, położonych w pobliżu kanału świętegi Marcina, liczni robotnicy budowali według jego własnych modeli i rysunków, zdumiewająco skombinowane maszyny, które jednakże przez kupujących nie zostały należycie ocenionemi.
Kljentela Pawła Leroyer była tak szczupłą co do liczby, że nieraz dla rozpowszechnienia i zachęty, wypadło sprzedać maszynę niżej cen kosztu jej budowy.
Sto tysięcy franków które odziedziczył po ojcu, niewystarczyły na długo, a zaślubiwszy piękną lecz ubogą dziewczynę, znalazł się wkrótce blizkim ruiny.
Mimo to wszystko nie tracił nadziei, opierając ją na nowo wynalezionej maszynie, jaka zastosowaną być mogła do rozlicznych fabrykacji, a tym sposobem zapewniała krociowe oszczędności i zyski.
Maszyna ta miała być w ruch puszczoną po raz pierwszy wobec zebrania uczonych przemysłowców mechaników. W razie pomyślnej próby, jeden z możnych kapitalistów zobowiązał się dostarczyć fundusz na wyeksploatowanie tak świetnego wynalazku.
Mała niedokładność w budowie maszyny powstrzymała te piękne projekty. Nikt wszakże nie wątpił ze skończy się wszystko pomyślnie dla Pawła, chodziło tylko o kwestję czasu.
Biedny wszelako wynalazca nie mógł długo czekać. Na skompletowanie maszyny, potrzeba było pieniędzy, a w kasie brakło ich zupełnie. Miałżeby utonąć przy samym brzegu?
Zkąd wziąć tysiąc franków, niezbędnych do rozpoczęcia roboty?
W tem rozpaczliwem położeniu, przypomniał sobie Leroyer o swoim stryju, doktorze, jaki niejeduokrotnie w tru-